Reklama prasowa w Tarnowie w świetle tygodnika „Pogoń”

Analiza reklam zamieszczanych w prasie może dostarczać bogatego materiału na temat sposobów prowadzenia akcji reklamowych oraz metod przekonywania klientów. Ułatwia także odpowiedzi na pytania o udział w reklamie prasowej przedstawicieli poszczególnych branż przemysłowo-handlowych oraz ich pochodzenie i przynależność do wielkiego, średniego lub małego kapitału.

Przeglądając tarnowskie ogłoszenia prasowe pod względem przynależności towaru do branży nasuwa się wniosek, że ogłoszeniodawcy dobrze wiedzieli do kogo adresują swoje teksty. Świadczy o tym m.in. związek między charakterem reklam a specyfiką pisma, na którego łamach były zamieszczane. Nie ma jednak informacji mogących jednoznacznie stwierdzić, do kogo adresowane były inseraty reklamowe zamieszczane w tarnowskiej prasie, kim byli ludzie, którzy stawali się bezpośrednimi odbiorcami anonsów, jaki był ich statut finansowy oraz do jakiej klasy społecznej należeli. Daje się to doskonale zauważyć w przypadku tygodnika polityczno-społecznego „Pogoń”, który był najdłużej utrzymującym się prowincjonalnym pismem w Galicji[1]. Dlatego niniejsza kwerenda oparta została na analizie materiału pochodzącego głównie z gazety „Pogoń” i „Unia”. Pominięto przy tym liczne efemerydy, których żywot wydawniczy był stosunkowo krótki.

Spośród tygodników ukazujących się w Tarnowie w latach 1881-1914 największą uwagą cieszyła się „Pogoń”. Pierwszy numer ukazał się 1 maja 1881 r. Jego inicjatorem i pierwszym redaktorem był Jan Karol Włodarski, a wydawcą Józef Pisz. „Pogoń” przez 34 lata istnienia była odzwierciedleniem życia społeczno-politycznego i kulturalno-oświatowego Tarnowa i regionu. Dwutygodnik, a od 1888 r. tygodnik adresowany był do wszystkich grup społecznych[2]. Równocześnie dążył do objęcia swoimi wpływami Galicji zachodniej od Przemyśla po Tatry, regularnie zamieszczając korespondencję z tych okolic[3].

„Pogoń” rozpowszechniano w Tarnowie i poza jego granicami w drodze wolnej sprzedaży i prenumeraty. Inseraty, czyli płatne ogłoszenia, zajmowały początkowo według J. Myślińskiego około 30% zadrukowanej powierzchni dzienników i tygodników[4]. Ze względu jednak na brak źródeł trudno określić, jaki procent dochodów przynosiły wydawnictwom ogłoszenia[5]. Mylne w tej mierze okazują się wyliczenia według cennika, ponieważ stosowano różne zniżki, zwłaszcza, jeżeli ogłoszenie powtarzało się przez dłuższy czas, o czym gazeta stale informowała: „Przy inseratach powtarzających się i stałych znaczny opust!”[6]. Roczna prenumerata „Pogoni” w Tarnowie wahała się. Początkowo wynosiła 2,5 a od 1889- 4,6 korony, by wzrosnąć w 1911 r. do ponad 6 koron.

Analiza anonsów reklamowych potwierdza fakt, że większość nakładu dzienników galicyjskich, w tym również „Pogoni”, rozchodziła się wśród ludności miejskiej. W mieście o wiele łatwiej było sięgnąć po wybraną gazetę. Potencjalny czytelnik miał możliwość przeczytania licznych gazet krajowych i zagranicznych w lokalach publicznych, głównie w kawiarniach i w „pokojach śniadankowych”, w restauracjach, u fryzjera, itp[7]. Myśliński dodaje, że istniały w miastach publiczne lub prywatne czytelnie prasy, gdzie bezpłatnie lub za niewielką opłatą można było przeglądnąć wybrane pisma[8]. Na wsi natomiast znane były formy czytelnictwa zbiorowego, co wiązało się z tym, że nierzadko czytelnik był analfabetą.

Do istotnych elementów hamujących rozwój czytelnictwa w Tarnowie i większej części zaboru ziem galicyjskich należał czynnik natury psychologicznej i społecznej, tj. brak nawyku stałego czytania prasy. Wydawcy starali się wszelkimi sposobami aktywizować czytelników: „W Pogoni zwraca uwagę swoisty stosunek do czytelników. Traktuje się ich po partnersku, z należytym szacunkiem, nawet wówczas, gdy poziomem intelektualnym, pozycją społeczna stoją dużo niżej od redaktorów i współpracowników pisma”[9].

Na stronach reklamowych „Pogoni” prezentowane były niemal wszystkie branże przemysłowe i ich wyroby: począwszy od artykułów spożywczych, poprzez odzież, kosmetyki aż do maszyn i narzędzi rolniczych. Decydujące znaczenie miał stosunkowo wysoki nakład pisma sięgający w 1907 r. kilkuset egzemplarzy[10]. Umożliwiało to dotarcie do znacznego grona czytelników. Z czasem „Pogoń” stała się niejako odpowiedzią na zapotrzebowania rosnącej w siłę tarnowskiej burżuazji przemysłowej, jakkolwiek pismo nie było czytane tylko przez przedstawicieli tej grupy społecznej.

Wśród branż reklamujących się w tarnowskiej „Pogoni” dość rzadko pojawiał się przemysł spożywczy. Większość towarów spożywczych produkowano w dużych zakładach przemysłowych, bądź importowano z zagranicy. Wśród reklamujących się producentów w prasie tarnowskiej znaleźli się tacy potentaci, jak firma Maggi i jej słynne kostki bulionowe, producent proszków owocowych dr Oetker[11], wytwórcy czekolady i kakao: firma Bensdorpa, firma Kathreinera czy Maestrami[12]. Nie brakowało także ofert reklamowanych przez miejscowy przemysł, jak: fabryka cykorii- Mayerhofa i Wittmayera, skład win M. Chaber-Powsiński i M. Kohane polecający gatunkowe wina austriackie i węgierskie, J. Silbiger polecający handel hurtowy win węgierskich[13], cukiernie: Józefa Siermiontkowskiego i Feliksa Spargnapaniego ciesząca się powodzeniem od 1835 r.[14], czy Jakuba Delekty[15], masarnia Józefa Schuberta, która oprócz: „wszelkiego rodzaju wyrobów masarskich, jako to: szynek, kiełbas, wędlin, ozorów, a nadto posiada PIWO OKOCIMSKIE WYSTAŁE, smalec wieprzowy zawsze świeży i w znacznym zapasie, przekąski zimne i gorące”[16]. Herman Izraelowicz natomiast donosił w prasie, że prowadzi na ulicy Wałowej: „Fabrykę cukierków, pierników, bombonów deserowych i skład czekolady”[17]. Dumą tarnowskiej branży spożywczej były zakłady browarnicze książąt Sanguszków[18]. Wymienione zakłady nie należały do wielkich kombinatów. Pod ich nazwami kryły się drobne firmy oferujące towar na rynek lokalny.

Zbyt produkcji przemysłowej oraz towarów importowanych musiał zależeć od licznych kontaktów handlowych[19]. Można przypuszczać, że prasa odgrywała rolę pośrednika w nawiązywaniu kontaktów, będąc jednocześnie źródłem różnorodnych informacji, w tym także handlowych. Jednak nieznaczna ilość ogłoszeń reklamowych w prasie dotyczących branży spożywczej tłumaczona jest zapotrzebowaniem na popyt artykułów tzw. żywności podstawowej. Sposób produkcji i sprzedaży z góry przekreślał tu potrzebę reklamy prasowej. Handel artykułami spożywczymi odbywał się na targach, których w samym Tarnowie było kilka. Sprzedawany tak towar, będący artykułem pierwszej potrzeby, produkowany był jednorazowo w ilościach nieporównywalnych z przemysłem. Nie potrzebował więc reklamy, a dodatkowo dawał możliwość zarobku rzeszom średnich i drobnych handlarzy i rzemieślników[20]. Spora część sprzedawców uważała reklamę za narzędzie nieuczciwej konkurencji, które ze względu na wysokie koszty przedsięwzięcia zawyża ceny[21]. Należy przypuszczać, że większość konsumentów nie mogła być odbiorcami reklamy prasowej z powodu braku umiejętności czytania i pisania. W 1880 r. w Galicji było 81,1% analfabetów, a w 1900- 63,9%[22], w samym natomiast powiecie tarnowskim w 1860 r. analfabetami było 62% ogółu ludności[23].

W „Pogoni” uwagę zwraca znaczna liczba anonsów branży metalowej, stawiająca ją pod tym względem w czołówce wszystkich gałęzi przemysłowych, co niewątpliwie świadczy o panującej wówczas dobrej koniunkturze gospodarczej. Na przełomie XIX i XX w. udało się przełamać sankcje gospodarcze narzucone przez Niemcy i Rosję. Polepszyła się również sytuacja na rynku artykułów rolnych i wzrosło zapotrzebowanie na narzędzia oraz maszyny rolnicze. Tarnów był jednym z największych miast Galicji, miał dogodne połączenia kolejowe, a co za tym idzie stosunkowo dobrze rozwiniętą wytwórczość przemysłową i rzemieślniczą[24]. Miały tu siedzibę urzędy administracji fiskalnej i gospodarczej: urząd skarbowy dla 6 powiatów, oddziały okręgowe Towarzystwa Rolniczego, Ligi Pomocy Przemysłowej oraz instytucje kredytowe [25].

Wśród ogłaszających się w prasie tarnowskiej w latach 1881-1914 wytwórców maszyn i narzędzi pracy znalazły się m.in.: Fabryka Franciszka Łazarskiego, Fabryka Oleju M. D. Brandstattera, hurtownia towarów żelaznych i norymberskich T. Pawłowskiego, fabryka maszyn rolniczych F. Eliasiewicza oraz fabryka konstrukcji żelaznych K. Dudzińskiego. Proste urządzenia dla gospodarstw wiejskich takie jak gwoździe, śruby, łańcuchy oferowały Zakłady Metalowe braci Bartik[26]. Dość dużą renomą cieszyła się też Fabryka Lodowni i Sprężarek F. Łazarskiego[27].

 

Pokaźną grupę ogłoszeń stanowiły anonse producentów wyrobów ceramicznych. Jerzy Zdrada podaje: „ceglarstwo tutejsze stoi z małymi wyjątkami na podstawie racjonalnej i wskazanym jest, aby przemysł ten jeszcze intensywniej był uprawiany”[28]. Piece kaflowe i gliniane oferowała głównie Fabryka Pieców Kaflowych i Wyrobów Glinianych „Flora” oraz rywalizująca z nią na łamach prasy fabryka I. Guzika i A. Kornreicha. Wyrobem cegieł i dachówek natomiast specjalizowała się Fabryka Cegieł i Dachówek „Konstancja” i Cegielnia Parowa S. Żelechowskiego[29]. Do 1911 r. istniała w Tarnowie jedyna duża galicyjska huta szkła B. Kropfa, której anonse zamieszczane były przede wszystkim na stronach „Pogoni” i „Unii”[30]. Nie sposób wymienić tu wszystkich producentów artykułów metalowych prowadzących prasowe kampanie reklamowe. Jak widać z powyższych przykładów większość firm w tej branży stanowiły przedsiębiorstwa znajdujące się w Tarnowie, będącym w początkach XX w. trzecim po Krakowie i Lwowie centrum produkcji przemysłu metalowego w Galicji[31].

Warto zwrócić uwagę na tych producentów, w których ofercie oprócz ich własnych wyrobów dużo miejsca zajmowały produkty innych firm zagranicznych. Byli to trudniący się sprzedażą maszyn młynarskich, drogowych i przyrządów metalowych: Tow. Akc. Ganz & Komp, sprzedawcy drobnych narzędzi i maszyn krawieckich Tow. Akc Singer[32], lub sprzedawca urządzeń domowych, naczyń i przyrządów metalowych F. Richter. Spośród nich ogłaszający się w „Pogoni” tytułowali się: „wyłącznymi przedstawicielami, jeneralnymi zastępcami” rożnych europejskich fabryk i firm przemysłowych[33].


Cechą charakterystyczną wymienianych zakładów metalowych była wysoko rozwinięta mechanizacja oraz intensywny rozwój, objawiający się wzrostem wartości produkcji. Interesujące są z tego względu wyliczenia J. Zdrady dotyczące spadku zatrudnienia w przemyśle metalowym powiatu tarnowskiego. W 1896 r. ogół zatrudnionych w tej branży w powiecie tarnowskim wyniósł 2,331 robotników, natomiast w 1910 r. już tylko 1,516[34]. Dość duży spadek zatrudnienia tłumaczony jest wzrostem mechanizacji produkcji, który eliminował nadmiar siły roboczej. W rezultacie podwoiła liczba fabryk oraz wartość uzyskanej produkcji.

Analizowane anonse pochodzą z lat 1881-1914 i nie dają pełnego obrazu przekształceń w procesie przemian własnościowych. Większość bowiem przedstawionych zakładów reprezentowała własność indywidualną, a sam przemysł tarnowski, jak większość przemysłu galicyjskiego, miał jeszcze bardzo wyraźne cechy manufaktur[35]. Omawiane jednak zjawisko dotyczyło przede wszystkim dużych zakładów produkcyjnych. Wyrób tzw. galanterii metalowej należał do zakładów będących małą własnością indywidualną, potocznie zwaną rzemiosłem.

Artykuły jubilerskie, usługi zegarmistrzowskie reklamowano w ogłoszeniach małego formatu, o prostej i lapidarnej treści, czyli w anonsach typowych dla drobnego kapitału[36]. Część ogłoszeniodawców wprost informowała o swojej przynależności do rzemiosła: „Jubiler - J. Głowacki, zegarmistrz - k. Wójcik, szewc - A. Nowakowski”[37]. Współistnienie na stronach anonsów reklamowych dużych fabryk i drobnych zakładów przemysłowych świadczy o wzajemnym ich uzupełnianiu się na rynku, a także o wyraźnym podziale na asortyment metalowy.

Większa liczba ogłoszeń oferujących produkcję przemysłową dowodzić może o dominującej pozycji przemysłu w branży metalowej w drugiej połowie XIX w. Wniosek ten dotyczy tylko Tarnowa, skąd pochodziła większość reklamujących się firm. Powyższe ustalenia zgodne są z obliczeniami J. Zdrady. Wynika z nich, że w 1884 r. rzemiosło metalowe reprezentowane było zaledwie przez: 48 kowali, 12 ślusarzy, 22 blacharzy, 3 kotlarzy, 3 mosiężników, nożownik, 7 złotników, 5 zegarmistrzów[38]. Na niski stopień liczby ogłoszeń reklamowych rzemiosła metalowego wpływał niewątpliwe sposób sprzedaży wyrobów rzemieślniczych, który czynił reklamę prasową mało przydatną. Majstrowie niezwiązani z cechem sprzedawali swoje wyroby na miejskich placach targowych, gdzie mogli bardziej skupić się na perswazji ustnej, mając bezpośredni kontakt z klientem, podobnie jak wspomniani wyżej sprzedawcy towarów żywnościowych.

Głównymi problemami badawczymi, jakie nasuwają się w trakcie analizy ogłoszeń reklamowych z branży kosmetycznej, jest jej stopień udziału na rynku tarnowskim na przełomie XIX i XX w. oraz preferowane formy sprzedaży. Na skutek istnienia w Tarnowie niewielkiej liczby zmechanizowanych przedsiębiorstw kosmetycznych funkcję głównych dostawców kosmetyków i medykamentów przejęły intensywnie rozwijające się firmy zagraniczne. Przede wszystkim była to słynna francuska fabryka Csillag & Comp ogłaszająca się w prasie systematycznie od 1889 r. oraz szwajcarska firma J. Gorlich mająca siedzibę w Bernie[39]. Nie oznacza to jednak, że oprócz wspomnianych firm przemysł kosmetyczno-chemiczny w Tarnowie nie istniał. W większości były to zakłady małe, często wywodzące się z laboratoriów aptecznych lub będące aptekami.

Wiele środków klasyfikujących się do branży kosmetyczno-chemicznej miało zastosowanie jako medykamenty mające pomóc w dolegliwościach trapiących tarnowskie społeczeństwo u schyłku XIX w., a będące często tematami ogłoszeń prasowych. Oprócz impotencji, złej przemiany materii, nadmiernej potliwości i łupieżu wymieniano choroby stóp, chroniczny kaszel, dolegliwości nerwowe[40]. Przyspieszenie tempa życia, jakie nastąpiło w połowie XIX w., spowodowane było postępem technicznym zmierzającym do wzrostu wydajności pracy. Pojawiły się masowe ogłoszenia reklamujące specyfiki pomagające dbać o zdrowe życie. Swoich czytelników musiały mieć też reklamowane w prasie pisma, np. „Przyjaciel chorych”: „omawiające szereg środków zaradczych, także poświęcone higienie osobistej”[41]. Higieniczne miały być nie tylko kosmetyki, ale także mydła, których wartość do tej pory wyznaczał zapach[42]. Reklama wymienionych artykułów zdradzała niedoskonałości ludzkiego ciała. Ujawniała, że kobiety prześladowały zmarszczki, piegi, pryszcze, mały biust, a mężczyzn trapiła niemoc płciowa. Obydwie z płci dotknięte były problemami związanymi z otyłością, chorobami stóp czy słabą kondycją owłosienia.

Henryk Maniak uważa, że dla poprawy zdrowotności mieszkańców Tarnowa duże znaczenie miała Ustawa z 16 I 1896 r. „O sprzedaży artykułów żywności i niektórych artykułów codziennego użytku”[43]. Według niej lekarze powiatowi zobowiązani zostali do nadzoru nad produkcją i rozprowadzaniem tychże artykułów. Wymagało to utworzenia laboratoriów chemicznych wyposażonych we właściwy sprzęt oraz fachowych pracowników[44]. Jednym z lekarzy był dr Starzewski, który w „Pogoni” zamieszczał ogłoszenia reklamowe, podkreślając w nich funkcje: dyrektora i prymariusza[45]. Tygodnik przeznaczał także ostatnie strony na reklamy lekarzy, informujących o swojej pracy[46].

Prezentowane zabiegi i chwyty ogłoszeniodawców zwracały uwagę czytelnika na treść samego anonsu. Walory tekstu decydowały bowiem o tym, czy u odbiorcy narodzi się potrzeba posiadania danego artykułu lub chęć skorzystania z oferowanej usługi. Ważną funkcję spełniał nagłówek, choć nie wszystkie ogłoszenia w tarnowskiej „Pogoni” były nim opatrzone. Najczęściej określał on adresata ogłoszenia. Mówił wprost o danej grupie społecznej, np.: „Szanownym P.T. Paniom!”, „Dla Dzieci!”, „Dla kupców”, „Dla urzędników!”[47], bądź o ludziach zespolonych jakąś cechą, połączonych problemem, np. „słabi mężczyźni!”, „Dla kaszlących”[48]. Dodatkowo mógł przy tym podkreślać wagę tematu: „Ważne dla pp. aptekarzy i kupców!”, „Ważne dla bicyklistów”, „Ważne dla wszystkich właścicieli wozów!”[49] – głosił nagłówek reklamy smarowidła. Pokaźną grupę stanowiły nagłówki podkreślające zalety oferowanego towaru lub usługi. Kładły nacisk na jeden z licznych atutów branych pod uwagę przez interesanta: cenę, jakość wykonania[50], bądź przedstawiały cały szereg walorów: „Pięknie!”, „Ciepło!”, „Elegancko!”, „Tanio”[51] – zachęcała reklama męskich kaftaników na zimę. Podkreślanie zalet miało niekiedy charakter składanej klientom obietnicy, np.: „500 koron zapłacę każdemu, komu moja maść „Risabelle” nie wygubi nagniotków”, w której zamiast ceny samego towaru zwracano uwagę na korzyści płynące z jego nabycia[52].

Wśród reklam prasowych zamieszczanych w „Pogoni” oprócz nagłówków określających oferowany towar, często występowały i te, których treść w żaden sposób nie zdradzała, że są one częścią tekstu reklamowego. Zainteresowanie odbiorcy starano się tu uzyskać oddziałując na emocje. Strach przed chorobą, obawę o własne zdrowie, a co za tym idzie chęć zabezpieczenia się przed ewentualnym nieszczęściem wywoływać miały nagłówki ogłoszeń reklamujących medykamenty, np.: „Lecz opilstwo, zanim opój prawo naruszy, skwaszenie z rana?, owrzodzona skóra, kiepski żołądek nie może trawić”[53].

W celu zwiększenia wiarygodności oraz spotęgowania napięcia część narracji zastępowano cytatami listów nadesłanych przez wdzięcznych klientów. Dla przykładu: „J. Sattler: przez 23 lata nosiłem okulary i oczy moje pomimo to były coraz słabsze i musiałem używać coraz silniejszych szkieł. Cierpiałem wiele na silny ból głowy i na nerwowość i żadne lekarstwo nic na to nie pomogło. Po zastosowaniu Pańskiej metody uczułem już po trzecim dniu polepszenie i mogłem już używać słabszych szkieł, które przed kilku laty odłożyłem. Powtórzywszy jeszcze przez kilka tygodni masaż i ćwiczenia podług przepisów, mogłem się w końcu obyć zupełnie bez okularów i używam ich obecnie tylko wtenczas, jeżeli mam do czytania bardzo drobny druk. A nawet i wtedy nie są mi właściwie konieczne, i mam przekonanie, że po jakimś miesiącu nie będę ich wcale potrzebował. Zaznaczam również, iż ustał mój ból głowy i nerwowość się znacznie zmniejszyła. Mój lekarz jest wprost zachwycony Pańską metodą i przyznaje w zupełności, że cierpienia moje pochodziły bez wątpienia ze słabych ócz. Obecnie czuję się szczęśliwym, iż zastosowałem się do Pańskiej metody, bo już niejedną przyjemną chwilę mi sprawiła i nie tylko pozbyłem się bólu głowy, ale przedewszystkiem obawy, iż kiedyś mogłem zupełnie oślepnąć. Wdzięczny Józef Sattler”[54].

Inny autor ogłoszenia wynalazł specyfik, który wyleczył go z: „hemoroidów, braku apetytu, cierpień piersiowych”, co daje poczucie bezpieczeństwa i zaufania u odbiorcy. Ponadto anons zawiera liczne podziękowania od osób stosujących specyfik, co przemawia za jego autentycznością, a dodatkowo posiada on: „urzędowe sprawozdanie lekarskie”, czyli opinię lekarza specjalisty o pozytywnym działaniu preparatu[55]. Nie tylko opinie lekarzy lub specjalistów miały potwierdzać wiarygodność produktu. Na zaświadczenia, dyplomy i 3 złote medale powoływano się w reklamie Kneippowskiej kawy słodowej „Katherina”[56]. Dowodem jakości towaru mogło być uznanie urzędów i instytucji naukowych[57]. Popularną formą ogłoszeń była wypowiedź samych autorów, twórców reklamowanych produktów. W przypadku wypowiedzi wynalazców i producentów na czytelniku wrażenie wywierała siła publicznie ogłoszonego sukcesu: „Ja Anna Csillag z olbrzymimi włosami Rusałki - 185 cntm długości, której przez 14-miesięczne używanie wynalezionej przeze mnie pomady dosięgły, polecam takową jako jedyny środek przeciw wypadaniu włosów dla przyspieszenia wzrostu tychże i wzmocnienia skóry”[58].

Warto przedstawić także formy rzadko występujące wśród ogłoszeń prasowych. Mowa tu o reklamach pisanych na wzór utworów literackich. Odnalezione przykłady mają charakter jednostkowy. Należą do nich m.in. parafraza utworu „Wieś” Stanisława Jachowicza: „Cudze chwalicie, Swego nie znacie, Sami nie wiecie, Co posiadacie”[59]. Znikoma liczba anonsów literackich może świadczyć o tym, że niewielu ludzi próbowało wykorzystać osiągnięcia kultury do potrzeb handlu. Powoływano się natomiast w tekstach na prowadzone badania naukowe[60], opinie anonimowych autorytetów określanych jako: „najwybitniejsi lekarze, znakomici lekarze”[61], np. ośmiu wiedeńskich lekarzy stwierdzało pożyteczność: „gorzkiej wody Franciszka Józefa”[62]. Opinie naukowców potwierdzały także wiarygodność specyfików mogących bardziej szkodzić zdrowiu niż pomagać[63]. Popularność „Pogoni” wśród ogłoszeniodawców wynikała częściowo z roli, jaką pismo odgrywało w połowie XIX w., poza tym potencjalnych klientów przyciągał wysoki nakład. Zaznaczyć jednak należy, że „Pogoń” do końca swego istnienia, tj. do 1914 r., pozostawała pismem prowincjonalnym i nie mogła konkurować z prasą wydawaną w Krakowie czy Lwowie, choć i tam docierała. Reklamujący się w „Pogoni” przedsiębiorcy zdawali sobie sprawę, że samo zamieszczenie anonsu w prasie nie gwarantowało sukcesu handlowego. Aby zwrócić uwagę czytelnika na ogłoszenie, uciekali się do różnych wizualnych i werbalnych sposobów oddziaływania na odbiorcę. Bogactwo elementów świadczy o ciągłym poszukiwaniu nowych, efektywniejszych rozwiązań, dostosowanych do zmiennych gustów adresatów.

Janusz Skicki

Bibliografia

Opracowania:
1. Batko S., Reklama w przemyśle i handlu, Kraków 1916.
2. Bujak J., Historia tarnowskiej prasy (do 1914 r.), [w:] Tarnów. Stare Miasto. Wielki przewodnik, t. 2, Tarnów 1995.
3. Bujak J., Pogoń 1881-1914, „Zeszyty Prasoznawcze” 1983, nr 2.
4. Janiak-Jasińska A., Aby wpadło w oko. O reklamie handlowej w Królestwie Polskim w początkach XX wieku. Warszawa 2005.
5. Jaśkiewicz B., Prasa tarnowska, „Rocznik Tarnowski”, Tarnów 1993.
Myśliński J., Prasa polska w Galicji w dobie autonomicznej, [w:] Historia prasy polskiej (1867-1918), red. J. Łojek, Warszawa 1976.
6. Maniak H., Dzieje lecznictwa w Tarnowie, Tarnów 1988
7. Zdrada J., Rozwój gospodarczy Tarnowa, [w:] Tarnów. Wielki przewodnik, t. 4, Tarnów 1997.
8. Zdrada J., Ziemia tarnowska w okresie autonomii, [w:] Tarnów. Dzieje miasta i regionu, red. F. Kiryk, Z. Ruta, Tarnów 1983.

Czasopisma:
1. „Pogoń” 1881-1914.
2. „Unia” 1882-1888.

Fotografie

1. Reklama prasowa fabryki maszyn rolniczych „Bracia Bartik” („Pogoń” 1898, nr 15).
2. Reklama prasowa fabryki cukierków Hermana Izraelowicza („Pogoń” 1912, nr 48).
3. Reklama prasowa sklepu z dywanami  Mestera Federgrűna („Pogoń” 1898, nr 7).
4. Reklama prasowa dr Józefa Starzewskiego („Pogoń” 1898, nr 7).
                                     
[1] B. Jaśkiewicz, Prasa tarnowska, „Rocznik Tarnowski”, Tarnów 1993, s. 91.
[2] Po wybuchu I wojny światowej „Pogoń” stała się dziennikiem.
[3] Cyt. za B. Jaśkiewicz, dz. cyt., s. 284.
[4]  J. Myśliński, Prasa polska w Galicji w dobie autonomicznej, [w:] Historia prasy polskiej (1867-1918), red. J. Łojek, Warszawa 1976, s. 161.
[5] W 1913 r. „Pogoń” pobierała opłatę 50 halerzy za jeden wiersz reklamy, zob. „Pogoń” 1913, nr 6.
[6] „Pogoń” 1913, nr 6.
[7] W Tarnowie funkcję takiego lokalu pełniła kawiarnia „Tatrzańska”, zob. A. Sypek, Mój Tarnów, Tarnów 2005, s. 22.
[8] J. Myśliński, dz. cyt, s. 163.
[9] J. Bujak, Pogoń 1881-1914, „Zeszyty Prasoznawcze” 1983, nr 2, s. 69.
[10] Tenże, Historia tarnowskiej prasy (do 1914 r.), [w:] Tarnów. Stare Miasto. Wielki przewodnik, t. 2, Tarnów 1995, s. 283.
[11] „Pogoń” 1909, nr 34; „Pogoń” 1912, nr 2.
[12] „Pogoń” 1898, nr 2, 21; „Pogoń” 1894, nr 1.
[13] „Pogoń” 1898, nr 15; „Unia” 1885, nr 25.
[14] „Pogoń” 1911, nr 36.
[15] Tamże.
[16] „Unia” 1883, nr 24.
[17] „Pogoń” 1912, nr 48.
[18] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy Tarnowa, [w:] Tarnów. Wielki przewodnik, t. 4, Tarnów 1997, s. 115.
[19] A. Janiak-Jasińska, Aby wpadło w oko. O reklamie handlowej w Królestwie Polskim w początkach XX wieku. Warszawa 2005, s. 73.
[20] Tamże, s. 76.
[21] S. Batko, Reklama w przemyśle i handlu, Kraków 1916, s. 11-12.
[22] J. Myśliński, Prasa polska w Galicji... s. 166.
[23] J. Zdrada, Ziemia tarnowska w okresie autonomii, [w:] Tarnów. Dzieje miasta i regionu, red. F. Kiryk, Z. Ruta, Tarnów 1983, s. 95.
[24] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy…, s. 114.
[25] Tamże.
[26] „Pogoń” 1898, nr 15.
[27] „Pogoń” 1881, nr 1, 2.
[28] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy…, s. 119.
[29] „Pogoń” 1897, nr 23.
[30] „Pogoń” 1881, nr 4.
[31] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy…, s. 124.
[32] „Pogoń” 1910, nr 37.
[33] „Pogoń” 1898, nr 1; „Pogoń” 1910, nr 43.
[34] J. Zdrada, Ziemia tarnowska…, s. 105.
[35] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy…, s. 124.
[36] „Pogoń” 1890, nr 21; „Unia” 1885, nr 22.
[37] „Pogoń” 1890, nr 35; „Pogoń” 1897, nr 23; „Pogoń” 1894, nr 22.
[38] J. Zdrada, Rozwój gospodarczy…, s. 121-122.
[39] „Pogoń” 1889, nr 14; „Unia” 1885, nr 12.
[40] Złej przemianie materii miały przeciwdziałać „Mariacelskie” krople żołądkowe, zob. „Pogoń” 1895, nr 12; kaszel chroniczny miały leczyć: „bonbony piersiowe „Kaisera”, zob. „Pogoń” 1909, nr 30; nadmierną potliwość i nieprzyjemny zapach „ Lysoform”, zob. „Pogoń” 1912, nr 10; załamania nerwowe środek wzmacniający „Kola- Dulz”, zob. „Pogoń” 1910, nr 37; pocenie się nóg likwidował proszek „Pedol”, zob. „Pogoń” 1911, nr 31.
[41] „Unia” 1885, nr 23.
[42] Np. mydło liliowo-mleczne „Bergmana” usuwające zaskórki, wągry i krosty, zob. „Pogoń” 1897, nr 47.
[43] H. Maniak, Dzieje lecznictwa w Tarnowie, Tarnów 1988, s. 62.
[44] Cyt za. H. Maniak, dz. cyt, s. 62.
[45] „Pogoń” 1900, nr 59, 60, 61.
[46] Np. dr Jan Zbigniewicz informuje, że: „po kilkuletniej praktyce w szpitalu osiadł w Tarnowie i ordynuje od godz. 3- 4 popoł…”, zob. „Pogoń” 1895, nr 28. Natomiast dentysta dr S. Schonfeld: „ordynuje od godz. 9-5”, zob. „Pogoń” 1910, nr 43.
[47] Nagłówki w postaci pełnych zdań: „Żaden środek na kaszel nie prześcignie”, zob. „Pogoń” 1898, nr 49; „Od wielu chorób można się ustrzec, jeżeli się używa”, zob. „Pogoń” 1914, nr 4.
[48] „Pogoń” 1913, nr 44; „Pogoń” 1897, nr 48.
[49] „Pogoń” 1892, nr 39; „Pogoń” 1895, nr 15; „Pogoń” 1896, nr 19.
[50] Na cenę jako atut wskazywał np. nagłówek: „Za połowę ceny” w reklamie księgarni J. Pisza, zob. „Pogoń” 1891, nr 48; na jakość towaru: „najlepszą wódką naturalną jest prawdziwa Korbelowska gorzka”, zob. „Pogoń” 1913, nr 7.
[51] „Pogoń” 1885, nr 25.
[52] „Pogoń” 1912, nr 51, 38.
[53] „Pogoń” 1910, nr 43; „Pogoń” 1911, nr 8, 11; „Pogoń” 1909, nr 29.
[54] „Pogoń” 1909, nr 39.
[55] „Unia” 1882, nr 11.
[56] „Pogoń” 1895, nr 50.
[57] „Pogoń” 1895, nr 42; „Unia” 1882, nr 12; „Pogoń” 1911, nr 27.
[58] „Pogoń” 1889, nr 17.
[59] „Pogoń” 1914, nr 21.
[60] Np. woda do ust „Lysoform”, zob. „Pogoń” 1914, nr 21.
[61] „Pogoń” 1913, nr 28; „Pogoń” 1882, nr 22.
[62] „Pogoń” 1882, nr 22.
[63] Np. fabryka „Helena” produkująca: „znakomite tutki cygaretowe nieszkodzące zdrowiu”, zob. „Pogoń” 1897, nr 12 lub „wódka „Korbelowska” wspomagająca kompleksję”, zob. „Pogoń” 1913, nr 23.